Z ciasnej klatki
Szukające powietrza
Szukające powietrza .
Jak Dwa Zagubione Statki na morzu
Jak błądzący w mroku wypatrujący światła,jednej małej świeczki .
Jedną połowę jego ciała
Zabrały płomienie
A drugą powzięła woda .
Sztylet - Rozpacz wcisnęła w jej dłoń, drugą zaś przyciskając palec do ust w geście ukojenia
Nadzieja przeszyła jej pierś .
Nadzieja, przeszyła jej pierś w ukłonie uniżonym dla przeznaczenia .
Szyby autobusu udawały jego posępną twarz .
Zgaszona, wypaloną jak gdyby .
Tęsknota .Tak ogromna tęsknota .
Szyby Tramwaju udawały jej posępną twarz .
Zgaszoną, wypaloną jak gdyby .
Tęsknotą . Tak ogromną tęsknotą
Ich umysły już dawno zapomniały
Choć dusze wciąż pamiętają .
I po dziś cierpią męki niewypowiedziane
Nie wiedząc za co
Do dziś z tęsknoty usychając ,nie wiedząc za czym .
I choć wiele jest na świecie takich samotnych duszyc
Którym szaro za swą miłością sprzed wieków minionych
Od Wieczności przyznaczonych .
Żadne nie cierpią jak te .
Gdy ujrzysz deszcz na oknach
I usłyszysz jego pukanie do parapetów
Pomyśl - więcej łez nawet niebo nie wylewa,ani żaden z natchnionych poetów .
Gdy usłyszysz wiatr zawodzący w zabytkowych zaułkach głośnym śpiewem
Pomyśl - Nawet on nie skomle do księżyca głośniej ,mieszając czarną rozpacz z największym ,choć niezrozumiałym gniewem.
Gdy może pewnego dnia będzie ci dane
ujrzeć młodzieńca z najdziwniejszym spojrzeniem jakie dotąd widziałeś
Złóż mu ofiarę ze szczerego uśmiechu .
A gdy może pewnego dnia będzie ci dane
ujrzeć dziewczę z najpiękniejszym spojrzeniem jakie dotąd widziałeś
Złóż jej ofiarę z jednej łzy srebrzystej .
Jednej małej łzy .
Szukam cię w tym nowym obcym ciele .
Wciąż cię szukam .
Imo myślą cię odnaleźć mogę .
Wiesz dobrze,że oko cię nie rozpozna.
Choć dotykiem przypomnieć mógłbym wiele .
Wierzę, że gdy nastanie kres świata Spotkam cię znowu
I nic ze splecenia nas już nie wyrwie .
Ani czas
Ani Diabeł .
Mimo,że teraz z nas strasznie drwi .
Tęskno mi do ciebie ,kimkolwiek jesteś.
Wyglądam cię co wieczora ,zdając sprawę sobie,eże i tak nigdy nie pojawisz się u mych drzwi .
Zaparzę herbatę ,i w ciszy,oczekując chyba,że twój śmiech przeszyje me uszy,śmiech którego przecież nie pamiętam
znowu położę się spać ,z myślą ,że może znów się spotkamy a budząc z myślą,że najgorszym będzie
w kolejnym żywocie nie spotkać twej duszy .
Znowu