do wsi przyszła myszka mała,
przyszła z pola w którym żyła
w polu dzieci swe karmiła.
Ludzie płody pozbierali
całe pola zaorali,
nie na nic by przetrwać zimę,
w polu z głodu chyba zginę.
Mysz w spiżarni zagościła,
dzieci swoje sprowadziła,
co noc izbę porządkują,
okruszynki wyzbierują.
Dzieciom drogę torowała
sama też nie głodowała,
nocne życie pędzić muszą,
bo tam kota czasem wpuszczą.
Kot się zjawiał ,ciągle węszył,
a gdy w miskę jeść dostawał,
do niej jeszcze szybciej spieszył
wówczas węszyć już przestawał,
a gdy brzuch już pełny miał
to leniwcem kot się stał.
Wchodził wolno na kanapę
w mały kłębek kot się zwijał,
i spał z nosem w swoich łapkach,
i nic więcej kot nie widział.
My ,szybko się uwijamy,
okruszynki pozbieramy
te z podłogi i kredensu,
bo przy misce z której kot jadł
szukać jadła nie ma sensu.
On o miskę swoją dbał
ciągle czystą miskę miał.
Tak mijały dni, tygodnie
my wciąż w biegu,
a kot spał wygodnie.
Kiedyś zdarzyło się coś strasznego,
coś przytrzasnęło nie mysz lecz łapkę jego,
kot z wrzaskiem uciekł z łapką na łapie,
a my szczęśliwe ,że nic nas nie złapie.
A wiosną same się wyniesiemy
gdzie i czego szukać? -też dobrze wiemy.