zakurzonym od kilku miesięcy samotności
i podpisałam:
"tu kiedyś było szczęście".
Wszyscy patrzyli wówczas na mnie,
marzycielsko klaszcząc w dłonie,
które kiedyś popychały
na sam środek sceny.
Nie łudziłam się, bo
wiedziałam, że Ciebie nie będzie;
Ty grałeś swoją melodię,
bardziej stanowczą i okrzesaną.
Oddałam wszystko - bez wahania,
bez zająknięcia i łez,
ani bez wczorajszej siebie
- wstałam i odeszłam, głucha na wspomnienia.