schowaną za osierdziem z kamienia
miałeś cel prosty
i życie bez sensu
A jednak wygrzebałeś odwagę
z miejsca gdzie miało jej nie być
By walczyć zaciekle o swoje szczęście.
Człapiesz niezdarnie, wleczesz i pełzniesz
bo gdzieś tam
ciągle za daleko
jest źródło gniewu
schowane za tarczą, pod krawatem
mierzące do ciebie z dział
papieru
konwenansów
strachu
i śmierci
a jeśli zrobiłeś już pierwszy krok
straciłeś tożsamość człowieka
a na czole pojawiło się czerwona światełko nadziei
serwowane wrogom przyszłości
Przyjmij pokornie
lekarstwo dla zombie
I podziękuj -
wtulając się w milczenie