chyba w Zanzibarze
spoglądał na plaże
i miał serię marzeń.
Ślina mu pociekła
na myśl o roladzie
z nią śląska kluseczka
i kapusta w składzie.
Chciał usłyszeć rykowisko
łosi oraz żabi skrzek
i popijać wódkę czystą
wśród beskidzkich drzew.
Ujrzeć kolonię białych mew
i zjechać w południe Polski.
W drodzę zoczyć kilka strzech
w łonie Borów Tucholskich.
Siąść ze skrętem w Łodzi
w Fotelu Jaracza
i tam się wywodzić
jak ciężką jest praca
Górników na Śląsku
dziennie mobbingowanych
marzących o słońcu
gdy walą kilofami.
Wrócił do Polski ziomuś,
nie miał już takich celi
spędził cały rok w domu
oraz w biurowej celi.