Wstaje rano i budzę się znów w tym koszmarze,
Dajcie mi pieniądze, dajcie mi flotę,
Bo jedyne co mam to depresję i dwa złote,
Zero szacunku do ludzi, do świata,
Chcę żeby każdy zniknął jak kiedyś mój tata,
Alkohol wybrał zamiast rodziny,
A ja w sobie szukam cholernej winy,
Przepraszam za swoje urodziny ?
Czemu macie wesołe miny ?
Przecież to nie żadne żarty, tylko moje życie,
Śmieje się z wszystkimi głośno ale płaczę zawsze skrycie,
Szkoda ze jestem bez życia, moje neurony oszołomione,
Dobrze że chociaż te słowa zostały ożywione,
I tak uznacie ze to wszystko durne,
A ostatnia deska ratunku zbita w moją trumnę