bez Ciebie pewnie strawiłaby je gangrena
Przewróciłaś całe moje życie na opak
dodałaś mi otuchy i ocaliłaś marzenia.
Rozgrzałaś moje serce, rozpaliłaś mą duszę
gdy musisz się oddalić popadam w głąb podziemi.
Mój umysł żywcem spalają piekielne katusze
znów wracasz i powstaję z popiołu niczym Feniks.
Bogini co zadbała o życie śmiertelnika
jak Prometeusz oddałaś mi ogień z miłości.
Słaby ze mnie poeta, gdy nie starczy liryka
chciałbym postawić Tobie pomnik ze swych kości.
Gdy myślę o Tobie odczuwam wewnętrzne ciepło
i w stronę słońca odlatuje moja psychika.
Mimo ciężaru życia nadajesz jej tę lekkość
w dodatku chronisz by nie spadła tak jak Ikar.