Jak coś może być moje, skoro musze nad tym myśleć.
Myślenie to nie jest kradzież, jednak, gdy dwie osoby pomyślą o tym samym jednocześnie,a dodatkowo zakładamy,
iż się tym nie podzielą z publiką,
bo będą się bały oskarżenia o kradzież, to do kogo to w końcu należy?
Wydaje się to banalne, ale czy może być coś bardziej banalnego niż wyskrobywanie jakiejś wartości z dna własnej wyobraźni.
Przecież każdy z nas jest górnikiem, lepszym czy gorszym, ale nim jest.
Zdarza się, iż błądzimy po prostym korytarzu, a z największego labiryntu potrafimy wyjść pod wpływem impulsu myślowego, który musiał nam ktoś wysłać.
I nie wiadomo, kto to zrobił, ale możemy się domyślać, że poprosił, abyśmy go okradli z owej myśli.
Jednak czy w sytuacji, gdy ktoś nas prosi o okradnięcie samego siebie i nawet nam w tym pomaga, to czy to dalej będzie kradzież?