Co wszystko dokoła zagłusza,
Jak nawałnica, żywioł, jak burza
Trochę tylko murami przytłumiony.
Lubię tę siłę co brzmi jak kamień
Strącony ze złotych talerzy
Z piedestału zdobień na posadzkę katedry,
Dźwięk oddający głębię ludzkich pragnień.
W nim można usłyszeć tak wiele,
O całym życiu, tym co było i co dopiero nadejdzie
Bo on jeden pozostaje niezmieniony
Ciągle ten sam, przez wszystkie wieki,
Co zwiastuje koniec wojny, epidemii, zamieci
Szepcze o ślubie, narodzinach i śmierci.