Z białego światła w feerię barw
Czyś ty tak celowo, zupełnie świadomie
W wir beznadziejny ten wpadł?
Uciekłeś, wpadłeś i spadłeś
Z piedestału, muru, dywanu i skał
Biegłeś, skakałeś, upadłeś
Ile też możesz być wart?
W ciemności, cienie, czerń i wir
Bez światła, bez ciała, tu gnij
Umarłeś na chwilkę,
Strach w oczach chowałeś
Liczyłeś uczynki, te dobre i lepsze
Na zapałki wymienić je chciałeś
Po to wróciłeś, by kiedyś, po śmierci
Mieć ich więcej niż cieni i czerni.