Coś zatrzymuje w ustach słowa
Widzę, jak twój wzrok ucieka
Gdy blask Księżyca przebija
Nas igłami na wylot.
Znów coś nie tak, czuję podpowiedź
Zapachu zakrzepłej krwi
I gorzki odór strachu
Wybacz mi!
Chciałbym krzyczeć, lecz
W ustach inne coś tkwi.
Wyłem jak zraniony zwierz
I płakałem jak dziecko
Gryzłem dłonie do krwi
Unikając patrzenia na łóżko,
Próbowałem przeprosić,
Chciałem się modlić...
Lecz w ustach inne coś dławi,
Kwaśne i ostre jak brudne szkło.
Strzaskane życia, moje i twoje,
Przez przekleństwo moich rąk...
I chciałbym się cofnąć, choćby o krok
Zawrócić czas na godzinę
Usłyszeć raz jeszcze
Chociaż twój oddech,
Zanim zacisnę pięść
I on ucichnie...