byłaś zwiewna jak mgła rankiem nad rzeką<br />
słońce świeciło ci z oczu<br />
wiatr powiesił sukienkę na krzaku<br />
stokrotki pieściły twe stopy<br />
deszcz zatrzymał baty nad ziemią<br />
czas niepotrzebny nikomu uleciał<br />
chwila tylko tak mocno wiosenna<br />
trwa tamtą chwilą sprzed wielu lat<br />
i czasem w oku zapali się iskra<br />
lecz ile razy częściej łza<br />
<br />
w rozległych sześcianach plastra miodu gubię<br />
drogę która wiodła mnie zawsze do ciebie<br />
w warkocz słodkich myśli kokardę twej twarzy<br />
wpinam wspomnieniami i marzę<br />
byśmy znowu mogli się tam spotkać<br />
gdzie motyl był jeszcze gąsienicą<br />
zamkniętą w kokonie geometrii uczuć<br />
gdzie młodość malowała nadzieją trawy<br />
a księżyc na halach nieba wypasał owce gwiazd<br />
<br />
spójrz tylko jeśli możesz z tamtej strony czasu<br />
zapytaj co słychać i jak sobie radzę<br />
<br />
w wielkim korku weekendowych powrotów<br />
tkwię przy zjeździe z autostrady na drogę do ciebie<br />
a za mną zapach koni kopytami zryty<br />
i ugór kwiatów z zasuszonych wieńców