Wstałam wcześniej , śniadanie zrobiłam i czarną kawę zaparzyłam.
Było upalnie jak zwykle zresztą więc okno uchyliłam i przez chwilę w niebo patrzyłam.
Zauważyłam motyla.
Był inny niż reszta.
Kolorów miał tysiące.
Olśniewało go słońce.
Frunął nad blokiem , nad drzewem i chnurą .
Skrzydełkami melodie grał.
Jakiż on dziwny ale i piękny.
Samotny motyl , wolny w pełni.