Idzie ze mną twarzą w twarz.
Kiwając głową w takt.
Nic nie powie,nie doradzi,nie zapyta ,nie odpowie.
Patrzy bez dennie i drwi ze mnie!
A ja dalej błądzę w szarej cuchnącej złem mgle!
Pośród samej siebie.
Czuję że jestem na dnie.
Widzę je.lekko pochylając się.
Podaj mi swą dłoń,na zachętę!
By móc zmienić coś.
By zmienić tą nędze!
By czarne było białe,a moje życie przejrzałe i zrozumiałe!