Wznieś nad wyżyny,na poezji tony,tą
epopeję do spółki pisaną,niech stanie się
kiedyś jak Mickiewicza znaną.
Znaną będziesz tu i wszem.
Wobec Ciebie i mnie.
Znana wszystkim krają ,wszelkim obyczajom,
ukryta wszem powstaniom.
Leć dywanie tkany przez przygody,
wąskie bramy.
Bo prawdziwy smak wojaży nie tak często się przydarzy.
Jakby ludzie tego chcieli,oni jeszcze nie widzieli dzikich stepów wraz z sawanną tam gdzie cię zabiorę panno.
Tam mnie Pan zabrać może,Panie doktorze.
W jednym słońcu kolorze każdy pokażę co może.
Może zobaczyć także chciałam i oto pana spytałam.
Rozstawimy żagiel marzeń,i horyzont dłonią wskaże,Powiem tam też się udamy,tam początek przygód bramy.
Brama już otwarta ,dla nas przygód warta.
Trud się zmieni,w kolorze zieleni ,byliśmy wpatrzeni,szumiało tu i tam.
Do dziś w głowie ten szum mam.