jeszcze nas gwiazdy wezmą pod rękę<br />
jeszcze nas drzewa obejmą czule<br />
jeszcze nam wiatr potarga włosy<br />
jeszcze nam konie kopytami<br />
wskrzeszą pieśni zapomniane<br />
jeszcze nas grzywy rozchełstane<br />
zabiorą tam gdzie czeka wiosna<br />
gdzie kwiat czeremchy utęskniony<br />
muśnięć smukłości naszych palców<br />
czeka tylko na stosowną chwilę <br />
by nas wyzwolić z wszystkich lęków<br />
i zaprowadzić w sad opętany dojrzewaniem<br />
gdzie nasze źródło jeszcze bije<br />
tam w starej studni z cembrowiną<br />
z której piliśmy pierwszą miłość<br />
jeszcze wrócimy pod namiot nocy<br />
gdzie skrywaliśmy blask ogniska<br />
na swoich twarzach gasząc płomień<br />
przecudną mową warg i języka<br />
gdzie wszystkie sprawy ziemskie i boskie<br />
warte były grzechu aniołów<br />
splecionych skrzydeł i oddechów<br />
mówisz że szron już że jesień<br />
popatrz-świt rozsuwa kurtynę<br />
dzień taki sam jak wczoraj i konie<br />
gasnące gwiazdy w rozwianych grzywach<br />
a słońce takie samo nasze<br />
jak odrobina wiary w szczęście<br />