Odkurzacz już zerka , z szerokiego pudełka, srebrna rura trzeszczy aż się w głowie nie mieści, wąż zwinięty rozplątuje się przy czym się wdzięcznie pręży.
Szczotka naburmuszona , nie zatańczy dzisiaj ona.
I z szufelka nie pogada, nie plotkuje tylko na kija fuka.
Szufla uśmiechnięta oparta o ścianę język wytyka , śmiejąc się zuchwale.
Mopek zwany Mariolą ( tak mi się wymyśliło) nuci pod nosem :
Sobota , sobota jest zabawa i robota.
Wiaderko już skocznie podskakuje i w Mariole się wsłuchuje.
Ściereczki do kurzu , losują która to dziś na regały zawita i w pyłku się smaruje , a mebelki na błysk wypoleruje.
I tylko płyn do podłogi , który jest srogi ,zajęty swym zapachem zapomniał o porządkach i wącha swoją woń.
Mleczko uwagę mu zwróciło aż, się wieczko otworzyło i w nakrętkę od podłogowego Pana uderzyło.
Jaką minę miał, jakby kto zobaczył to by się ze śmiechu turlał.
No i jeszcze woda i będzie gotowe .
Sprzątanie zaprasza moje dłonie.
Nogi znów będą chodziły w takt.
Będzie pachniało , będzie jaśniało,eksplodują bakterie z kąta każdego.
Teraz ze spokojem mogę...
zostać perfekcyjną.