Gdy jeszcze w kołysce leżała.
Ostatnim posiłkiem jej była
Krew matki , co z piersi miast mleka kapała.
Zabili mi dziadka-chłopczyka,
Gdy z chlebem ulicę przebiegał,
By zanieść głodnemu rodzeństwu,
Choć ten mały wojenny przydział.
Zabili mi babcię -dziewczynę,
Na mieście broń chłopcom nosiła,
Złapali ją szwaby w łapance,
Nawet się tam nie broniła.
Zabili mi dziadka,gdy ojcem już będąc
Krew na obcych frątach przelewał.
Szarpały go kule i bolały rany,
Po świecie mogiłami szlak męstwa usiany.
Zabili mi babcię ,gdy matką dla mej matki była,
Bo w domu , na strychu ,
Rodzinę żydowską ukryła.
Zabili mi babcię -staruszkę,
Bo sił już nie miała uciekać.
Gdy stała i lamentowała
Nie chcieli jej słuchać,
Kiedy narzekała i ich przeklinała ,i Boga wzywała.
Zabili mi dziadka w obozie ,
W niemieckim oflagu i łagrze radzieckim.
Dwa razy czy można umierać?
Niszczonym w terrorze zdradzieckim?
I chcieli mi zabić ojczyznę,
Kolcami granicę opletli,
Rozstawili sierpy , młoty,
Swastyką w kominy nas mietli.
Więc teraz mam tylko jedną prośbę ,
Niemal jak żądanie:
Niech dzieci i wnucząt,
Już nikt nie zabija mi Panie!