Twojego spojrzenia, Twojej łaski , miłości,.
Twego utulenia, pocieszenia w smutku,
Nadziei w rozpaczy.
Cokolwiek w danej chwili ,
To dla mnie tu znaczy.
Panie nie jestem godzien
Abyś przyszedł do mnie.
Bo me drzwi choć otwarte,
Jednak nie do końca,
Bo po kontach pokoju
Kurz grzechów się pląta.
Bo jeszcze odłożony rachunek sumienia.
Bo ciągle żal za grzechy,
Serca mi nie zmienia.
Panie nie jestem godzien,
Ale powiedz słowo.
Niech usłyszę , niech doznam
Łaski zwanej mową.
Niech zrozumiem , co dajesz
I co chcesz ode mnie.
Żeby było Ci w mej duszy,
Choć trochę przyjemnie.
Panie nie jestem godzien,
Może mnie uzdrowisz.
Poukładasz porządnie,
Ład na półkach zrobisz?
Panie nie jestem godzien,
Żadnych łask od Ciebie,
Ani tutaj na ziemi ,
Tym bardziej tam , w niebie.
Rzeknij chociaż słowo,
Niech dotrze do serca,
Wszystkim fauszom od razu,
Nogi poukręca.
Wtedy duszę uzdrowisz,
Wydrzesz z grzechów mroku.
Bo zobaczy Twą miłość,
Na każdym tu kroku.
I zawalczy o siebie ,
Najlepiej jak umie,
Kiedy to , co jej mówisz ,
Do końca zrozumie.