Rozmazany i zamglony
Po ulicach się przechadza
Nikt, codziennością przytłoczony.
Różne sprawy ma na głowie,
Różne rzeczy do zrobienia.
Ciągle w biegu i zajęty
Nie ma czasu do lenienia.
Nikt niczemu się nie dziwi,
Wszystko zniesie i wytrzyma,
Choćby mrozy zawieruchy,
Choćby była sroga zima.
Nikt skulony od kłopotów,
Nikt zmęczony od tyrania.
Przygarbiony prze do przodu,
Tęskni do odstresowania.
Dziesięć razy grosz obróci,
Z bólem serca go wydaje.
W pocie czoła choć pracuje,
Nic mu z tego nie zostaje.
Pogodzony ze swym losem,
Brnie do przodu zabiegany.
Bez splędoru szybko mija ,
Jego żywot , niewybrany.
Czasem coś go rozweseli,
W dobry humor zaprowadzi,
Nie ma żalu ,ni pretensji
Tak naprawdę , co mu wadzi?
Cieszą zwykłe go radości,
Które życie oferuje,
Z boku złożył swe marzenia,
Już ich w głowie nie maluje.