Żadnych wad przecież nie mamy.
Wszak my czyści jak bibułka,
Choć przebiegli jak kukułka.
Rzucamy bezmyślnie słowa,
Delikatność gdzieś się chowa,
W swoich oczach belki mamy,
Innym drzazgi wyciągamy.
W nas moralność jest Kalego:
,,Kiedy Kali , to nic złego.’’
Niby dobrzy i uczciwi ,
Nie do końca sprawiedliwi.
Czy jesteśmy jak potwory?
Kwicząc drzemy wszystkie wory,
Zazdrościmy byle czego,
Niosąc maskę wrażliwego.
Altruistą być tak chcemy,
Czy szlachetnie choć żyjemy?
Tak oburza nas obłuda ,
Lecz nie cienka ,nie ta chuda,
Ale taka wypasiona ,
W wyższe sfery przeniesiona.
I jakoś dziwnie niewielu już złości ,
Podwójny standard ,podwójnej moralności.