Na cienkich, sztucznych nogach siedzi ona.
Nic nie czuje , pusta jak wydmuszka,
Posadzona by zdobić w puchowych poduszkach.
Jeden gest ma, ten wystudiowany,
Nie pocieszy gdy cierpisz, bólem rozrywany.
Zamiast serca ma same trociny,
Zamiast mózgu- kawałki włókniny.
Lodowata, zimna nie myśli, nie czuje.
Sztuczny, pusty uśmiech na twarzy króluje.
Nie przytuli , w żalu nie pocieszy.
Nie rozbawi, a nawet nie zgrzeszy.
A gdyby tak taką lalką być.
Bez tęsknot, żalu, bez uczuć żyć!
Obojętna z nerwami ze stali,
Wyrachowana, chłodna choć wszystko się wali.
Bez mrugnięcia okiem nad krzywdą przechodzić,
Bez zażenowania kłamstwem zwodzić.
Pokerowa maska z ironii uśmiechem,
Usadzona na ciele co żyje oddechem.
Ale tak się zdarzyć nie może,
Bo przecież serce dałeś mi Boże!