Kędy ścieżki niedeptane,
Kędy myśli potargane,
Gdzie śpiewają wolne ptaki,
Gdzie szum wiatru jest jednaki.
W zakamarkach codzienności,
Moje ciało sobie gości.
Robi wszystko tak jak w planie,
Nocą zaśnie, rano wstanie.
Milion kroków w dzień nadrobi,
W kółko kręci się, coś robi.
Czas przemija jak w letargu,
Tak dobija z życiem targu.
W zakamarkach świadomości,
Przeszłość sobie gości.
Co minęło, a nie wróci,
Co z pamięcią wciąż się kłóci.
Niby stare, a tak żywe,
Przesycone, a tak chciwe!
I wrażenie nieodparte,
Deja vu nie jest żartem.
W zakamarkach codzienności
Miłość jeszcze gości.
Ta codzienna, spowszedniała,
Tak głęboka, a nieśmiała.
Jedno tylko jej pragnienie,
Czuć odwzajemnienie