Przez koszmary o niewdzięcznej miłości,
Spałbym tak długo, aż czarna szala złości
Przeleje się. Więc, gdy zetkniesz się z duchem nam nieznanym
Obudź mnie, gdy świat zatrzyma się na chwilę
Obudź mnie, gdy wszystkie słowa już padną
Obudź mnie, gdy ostatnia godzina wybije
Obudź mnie, gdy zagadki świata się odgadną
Obudź mnie, gdy owca pożre zdumionego wilka
Obudź mnie, gdy wszystkie latarnie już zgasną
Obudź mnie, gdy wypita zostanie ostatnia wody baryłka
Obudź mnie, gdy słońce przestanie oddawać swego blasku
Obudź mnie, gdy bomby miłości wzbiją się w powietrze
Obudź mnie, gdy mocarze świata poumierają na złocie
Obudź mnie, gdy przyjdzie Wam odejść samotnie na piętrze
Obudź mnie, gdy ptaki wzbiją się w swym ostatnim locie
Obudź mnie, gdy lew zrzuci brzemię swojego królestwa
Obudź mnie, gdy książki dowiedzą, że Bóg nie istnieje
Obudź mnie, gdy patrioci ugną się pod siłą własnego męstwa
Obudź mnie, gdy ocean w szale świat zaleje
Obudź mnie, gdy wulkany wypłaczą swoje gorące łzy
Obudź mnie, gdy niebo pęknie pod naporem krzyża
Obudź mnie, gdy umrze natura, umrą ukochane bzy
Obudź mnie, gdy zabiją ostatniego przyjacielskiego przybysza
Obudź mnie, gdy Szatan świata pożegna Nas mrocznym kawałem
Obudź mnie, gdy istnienie pustych głupców nie będzie trwało
Obudź mnie, lecz, gdy nic się nie zmieni, będzie tak samo,
Nie budź mnie, nie budź mnie wcale.