Achh poezjo, moja kochana kocico z ostrymi pazurami, łagodna niczym myszka zgubiona gdzieś pośród pszenicy, poezjo.
Poezjo, moja poezjo, nie umiem inaczej wyrazić
Tego co we mnie się gotuje, co wrzy codziennie
Pod prysznicem, w łóżku, co nie chce się wprowadzić
Na stałe do kalendarza, co nie powstrzymuje mnie
Przed pisaniem do Ciebie, o Tobie, achh poezjo.
Moja kochana, urocza słabości ducha kosmicznego,
Tyś mi wschodem i zachodem, senną wizją
Ciepłych dni w objęciach słodkiego, kochanego
Poematu Twoich ramion, achh poezjo moja.
Jakże chciwe są moje tłuste słowa, te zdania
Wychodzące z moich palców niczym zbroja
Na mą upartość do świata, i wszystko wzbrania
Mnie i jednocześnie nic nie powstrzymuje
Przed wynoszeniem Cię ponad gwiazdy,
Moja poezjo, poezjo co kocha i miłości nie utrzymuje,
Jesteś wschodem i zachodem mojej prawdy,
Prawdy o tym, że nigdy nie będziesz dla mnie,
Choć jesteś tuż obok.