Późne południe zegar wybija , na przystanku czekam na autobus , a słońce oślepia .
Wybieram się do Ciebie.
Po dłuższym czasie.
To już dwa lata wybiło, od kiedy Twoje życie stanęło.
Tęsknię za Tobą , smutek czuć nadal .
Nie mam pieniędzy na kwiaty,
znicze również zdrożały.
Kupię Ci wkłady i szczerą modlitwę w ciszy odmówię.
Wchodzę w bramę cmentarza , jakże często się to powtarza.
Znów grobów przybyło .
Mijam uliczki w ciszy zaklęte , wiatr szumi drzewami.
Mam wrażenie że jesteśmy sami.
Posprzątam w twym domu, chodź pewnie to nie ma znaczenia.
Bo ważniejsze rzeczy są do zrobienia.
Mówię do Ciebie , wiem że mnie słyszysz.
Zapytam Cię o radę , powiem co w mej duszy leży.
Opowiem Ci co u mnie , pośmiejemy się wspólnie.
Na przeciwko przysiadł biały ptak.
Czyżby od Ciebie był to znak?
Wpatruje się we mnie , głowę przechyla i nasłuchuje.
Gdy poleci wysoko wszystko opowie.
W wazonie zrobiłam porządek , uschnięte kwiaty pójdą w kąt.
Zostały jeszcze ze świąt.
Wiesz muszę już iść , bo inni czekają.
Pewnie gdzie jestem się zastanawiają.
Nie martw się zatem.
Nie długo wrócę tak jak pamięcią wracam do każdej chwili razem spędzonej.
Zostałaś w sercu i zawsze tam będziesz.
I dopiero gdy czernią okryją ciało moje , staniemy twarzą w twarz obie.
W niebieskim raju bez czasu tykania , znajdziemy dużo spraw do obgadania .
Kochanej babci w drugą rocznicę śmierci.