Obłoczki po niebie płyną.
Różne figury ukazane.
Jedne błękitne , drugie szare.
Przyjemne widoki.
Spoglądam w górę , patrzę marząc na chmurę.
Jakże ona puchata.
Ciekawe czy smakuję jak wata.
Dłonią korci sięgnąć , by złapać kęsa.
Nie sięgam z pretensją dodaję.
Patrzę sobie dalej.
Uciekła w mig , teraz druga się pokazała.
Chyba serce rysowała.
Jakie śliczne sobie myślę.
Obok anioł pilnuję czy dobrze celuję.
Ah to Amor.
Schowam się za drzewo.
Bo mnie strzała złapie.
A ja nie chcę znowu kochać i potem tego żałować.
To nie pora.
Nie ten czas.
Podpłynęło serce na chmurze oddane , po cieniu wytropiła moją postać.
A niech się dzieje wola nieba.
Widocznie tego mi trzeba.
Machając dłonią , wsiadam ryzykuję.
Może po raz kolejny już się nie rozczaruje.