jako koloru wręcz nie znoszę.
Co innego świeży wyciskany sok
bądź owoc soczysty.
Sukienkę taką dostałam.
Długo się nad tym zastanawiałam ,
czy ją założę ,
czy mi dobrze w tym kolorze.
Krój elegancki lecz skromny.
Prosta bez urozmaiceń ,
ramiączka miała więc
na lato jak znalazł.
Zaryzykuję myślę i przy pierwszej
lepszej okazji założę
do miasta może.
Tak i też się stało , wybrałam
się załatwić sprawy z samego
rana już jestem zauważona
sąsiad krzyczy głośne dzień dobry.
Potem robotnik co w klatce
piony naprawia , chociaż on
zawsze się miło kłania.
Więc to nie wina sukienki.
Idąc szarym chodnikiem ,
wstyd mi się zrobiło
bo odcień dał mi siłę
spojrzeń za mną przodem i tyłem.
Nawet fajnie uczucie gdy takie
wrażenie się ma.
Ale ten kolor to nie ja.
Za mocny , za ciemny.
Takie pewny siebie.
Może powinnam się przyzwyczaić
i jednak w szafie ją zostawić.
No w końcu jakąś odmianę
poczuje.
Dla kolekcji zaryzykuję.
Jutro będzie jak ulał
może i dopasuje swój
charakter , doda mi odwagi
więcej siły i wiary.
Czasem dobrze przybrać inną twarz.