wieczorową porą panienko
przy oknie zasiedlona latarenka
Ci nie służy wolisz wieczorny cień róży.
To sasiadka Twoja , też pięknie
ubarwiona.
Lecz Twój aromat ma cudną woń.
Przegania inne , goni moje zmysły.
Kiedy Cię wdycham czuję opowieść
jaką ze sobą niesiesz i nie wiem
czy to ja jestem przezroczysta ,
czy to Ty tak delikatnie czysta.
Pogrążona w czar chwili
nie potrzebuję niczego tylko
następnego spotkania wieczornego
seansu aromatycznego u boku Twego.
Bo ty jak zjawa wieczorem
przyjaźnią darzysz a rano śpisz
lekceważąc mnie i ogród cały.
A ja tak bardzo spragniona
Wciąż Cię wołam , wołam.