Odejść musi każdy z nas,
nie mając nic do gadania.
Takie są życia drogi, nie
patrząc na to czyś stary czyś młody.
Rodzimy się i umieramy.
Umiera ciało, dusza ulatuje.
Po ziemi stąpamy i posłusznie
na ten czas, jak na wyrok czekamy.
Niby to normalna życia sfera
lecz nie co się lękam,
kiedy kostucha nadejdzie i rzeknie :
Płomień zgasł zabieram Cię
duszo do naszego świata.
Tam już na Ciebie z powitaniem
czekają, tam całe Twoje życie
znają.
Ziemia już wydreptana Twym imieniem, teraz być może niebo
nacieszysz chodzeniem.
W czyśćcu siedzą i od rana modły
prawią, piekło żarem wieje a
diabeł z grzesznymi szaleje.
W tunelu światło będzie, więc
ciemności nie zaznasz.
Tak mnie wystraszyła i zrobiła
się jedynie chwila by pożegnać
mój cały świat, to co kocham
i co mam.
Za nim pomyślałam co i komu
powiem w tym ostatnim słowie,
złapała mnie za sukienkę, rwąc
ją na potęgę z uśmiechem na.
Twarzy krzyczy :
Nogi za pas, to już czas.