Patrzyłeś spod gwiazd, sypiając
czarem chwili, jedni się śmieli
drudzy wprost z zachwytem spoglądali.
A ja cała oniemiałam tej pięknej
chwili się poddałam.
Blask otoczył Twą sylwetkę,
wyglądasz niczym rycerz w.
srebrnej zbroi.
Wiem, że też na mnie patrzysz.
Czuję jak oczami władasz.
Rozkrajasz mnie po kawałku,
być może stałam się nową ofiarą.
Ważne, że wcale to nie bolało,
przyjemnie omamiona zapadam
się stojąc na trawie, która stara się
rosą mnie ostudzić i z pięknego
snu zbudzić.
Może i zmyśliłam sobie Ciebie,
może wcale tak nie było i rzec
można, że wyobraźnia spłatała
figla czasem także ona lubi być
perfidna.