Nocą szum strug deszczu
kołysał mnie słodko do snu.
Lecz nie dane mi było nacieszyć
się tym, gdyż tęsknota zaćmiła sny.
Zastanawiam się bezradnie,
gdzie teraz jesteś i czy też
chodź, by przebłyskiem myśli
powracasz, szukając mej osoby.
Deszcz niczym tęskniące łzy
spływa na parapet, smutne są
chwilę, gdy milczysz, aż tyle.
Pustka i cisza nie ma przybysza.
Pogawędki nie mam z kim
kontynuować i na tych samych
falach wirować.
Nie cieszy mnie słońce, gdy
blaskiem świeci energicznie.
Myślę ( staram się wydobyć
z tego całą logikę) , może
pośpiesznie sobie coś wmówiłam,
głupiej nadziei narobiłam.
Sobie czy Tobie?
Nie znam odpowiedzi.
Czasem dorośli też bywają niczym
dzieci.
A niech tęsknota za Tobą w świat
frunie, całując po drodze każdą napotkaną chmurę.