upchnięci w wieczorne niezgrabne szablony
tłum wyznawców własnych myśli
podziwia świecące w stukocie neony
niespiesznym krokiem, ale stanowczo
na zewnątrz szybują ruchome obrazy
szczerbate budynki, drzewa bez liści
szare szkice ulicznych malarzy
tłum rzuca przelotne spojrzenia
patrzą na okna wtopione w ciemność
budząc kaskadę natrętnych myśli
że każde okno to cudza codzienność
tłum obojętnie spotyka się wzrokiem
myśląc o lepszym lub innym wagonie
w którym na pewno stukot kołysze
tłum wyznawców własnych urojeń