Nie przełknę już nigdy porażki
aż taki nie jestem głodny
zużyłem też resztki pokory
nie słucham czy jestem godny
sam sobie wezmę z kosmosu
to co uznam za cenne
ciszę harmonię i spokój
gwiazdy na niebie wiosenne
iskry ponad ogniskiem
podarki od siostry Hekate
kto chce do mnie dołączyć
zaparzę mu z prądem herbatę
będziemy patrzyli wysoko
tam gdzie wirują anioły
złączymy się chwilą istnienia
oddamy światom pokłony
wzywam Was białe kruki
demony puszczańskie bywajcie
oto nowy początek
do boju marsza zagrajcie
nie ma już starego świata
płoną księgi na stosach
smartfon mózgi zamiata
mieszając w ludzkich losach
w chaosie i szale wiruję
pływam jak ryba w wodzie
złe plany im pokrzyżuję
zaciekłość jest u mnie w modzie
bądź wierny idź a więc idę
wraz z bólem pogadą i strachem
to część mojego zwierzyńca
żyjemy pod jednym dachem
wołam je czasem do siebie
głaszczę chwalę rozpieszczam
bywają jednak nieznośne
wtedy okrutnie je besztam
teraz jednak idziemy
razem z sojusznikami
niosąc świetliste sztandary
rozprawić się wreszcie z wrogami
mądrość szeroko siejemy
zasad się nie trzymamy
to reguła zwycięstwa
walczyć jak oni z nami
gdy przyjdzie jednak mi polec
nie będę odczuwał żalu
umrę na swoich zasadach
z kostuchą tańcząc na balu
a kiedy złożą mnie w krypcie
zacisnę kościste palce
rozwalę drzwi jednym ciosem
i wyjdę brać udział w walce
bo sztuka jest nieśmiertelna
a ja kochany jej brat
poniesie me imię daleko
zatańczmy więc
danse macabre