wyzbyta marzeń sennych.
Szeptem wszystko wycisza,
on od wszystkich inny.
Umysł czysty jak woda,
by się astralnie spotkać.
Patrzę na cienie wokoło,
taka ni gorzka, ni słodka.
Dotyka, tak by nie dotknąć
i ja w relacji ostrożna.
Pragnie i pragnie się wytrzymać.
Brzmienie słów „Nie można„.
Wszędzie się echem rozchodzi,
słowa spisuję na kartce.
Wtulam się jeszcze bardziej.
„To nam, to nam wystarczy„.
Znów słowa jego wirują,
całuję, by nie całować.
I budzę się szczęśliwa.
Umiem przyjaźń zachować.