Cisza bądź moją ciszą.
Gdy jestem i nie jestem,
Nicią, bądź moją nicią.
Po której pójdę na kres świata,
zabłądzę może kilka razy.
W płuca wezwę tchnienie lata,
wymyślę coś, co się wydarzy.
Nie myśląc o tym, co ktoś każe,
jesienny wiatr po drodze zbiorę.
Rozrzucę jeszcze trochę marzeń,
resztkami snów zasieje pole.
Obrazem, bądź obrazem.
Widokiem, bądź widokiem.
Pejzażem ty, pejzaże.
Wzrokiem ty, moim wzrokiem.
Ja patrzeć będę tylko w ciebie,
jakby nic więcej nie istniało.
Zasadzę nowa jabłoń w niebie
i dam nadzieje nie tak małą.
Połączę znowu wszystko w jedno,
niechaj harmonii zabrzmi echo.
Głośno powiem.- Przed nim drżyj ziemio!
I wierna będę twym oddechom.