Pieśń o długiej miłości cudownej i wiecznej.
Ptaki śpiewać zaczęły w rytm strumyka.
Była tam tylko miłość, miłość i muzyka.
Serce do serca przepłynęło, mówiły. ”Już na zawsze".
Samotny gołąb w gałęziach siedział i patrzył.
Podziwiał to uczucie, może i zazdrościł.
Że on tak gniazdka z miłą sobie nie umości.
Ubrało lato bluzę, spodnie kolorowe.
Róża skroń przystroiło, do pracy gotowe.
Złociły się zboża makami ozdobione,
a serca ciągle razem, miłość bardziej płonie.
Dłonie z sobą splecione jak kwiat róży pnącej.
Dusze w jednym wymiarze, ich opiekunem słońce.
Marzenia motyl wznosił do nieba wysoko,
a oni szczęśliwi dziękowali obłokom.
W harmonii trwało wszystko aż pożółkły liście.
On się zapytał „kochasz"? „Ależ oczywiście".
Odpowiedziała czule i w oczy spojrzała.
Przecież innego szczęścia nigdy by nie chciała.
Kasztany z drzew spadały głośniejsze niż serca,
a On dla niej ważniejszy, Ona jemu milsza.
Ostatkiem aromatu pachniała lawenda
Położyła się na polach bez życia, zwiędła.
Śniegi okryły łąki, strumyk umilkł bystry.
I serca nie te same, gdzieś marzenia prysły.
Puściła jego dłonie, on ust nie całował.
Zakuli serca lodem, każde swoje chował.
Już nie patrzyli w siebie, dusze rozłączyli,
Lecz wszystko się nie skończy, czekać trzeba chwili.
Zagra wiosna strumykiem, wnet zaświeci słońce.
Aromat polnych kwiatów znów serca te połączy.