Utknęłam, bo zawierzyłam oczom
w błękicie nieba skąpanym,
a w sercu miód i rany
bowiem oczy te daleko.
Odpływam marzeń rzeką,
w realu w miejscu tkwię
i chociaż dotknąć chcę.
Kawałek pragnienia skosztować
i czuję, że od nowa
staję się potrzaskiem
między ciszą a wrzaskiem.
Słowa jak poezję czytam,
spełnień magia w nich ukryta.
Czule pieszczą moje zmysły,
wdycham w siebie jak powietrze.
Poczuć chcę gorące usta,
lecz tęsknota mnie nie puszcza.
Nawet we śnie iść nie każe,
a on moim jest obrazem,
malowanym pod natchnieniem.
Kiedyś pustkę w radość zmienię,
a teraz między nocą a dniem
bezradna w tęsknocie tkwię.