co sił do ciebie wołam.
Myślę, już do mnie lecisz,
jaskółka zatacza koła.
Mogłeś tym ptakiem być,
duszę przyodziać w skrzydła.
Ta cała melancholia
już naprawdę mi zbrzydła.
Widzę po drugiej stronie
postać, której tak pragnę.
Żadna moc cię nie przybliży
i nie oddalą też żadne.
Stoisz tam, na mnie patrzysz,
czuję twój wzrok doskonale.
Po wodzie powoli toczę
tęsknych słów korale.
One jakby znikały
w okropnym wrzasku ciszy.
Więc wołam jeszcze głośniej,
W wichrach wrogich nie słyszysz.
Przypłynąć rzeki nie sposób,
chyba że, na dno się rzucę.
Wtedy będzie możliwe,
połączyć obie dusze.
Na razie nie chcę pospieszać,
wiem, że tam na mnie czekasz.
Sercami my połączeni.
I wyschnie okrutna rzeka.
Straszne krzyki zamilkną,
zniknie tęsknoty lament.
Na środku polany marzeń,
szczęśliwie się spotykamy.