spokój wszystko w ciszy.
Serce takie wolne.
Patrzę, to już styczeń.
Dalej w melancholii,
wszystko lodem skute.
Jak rozgrzać czyjeś zmysły?
Gdy za oknem luty.
Może troszkę cieplej,
Słonko sie pokaże.
Przebiśnieg w ogrodzie.
I wzdycham. „To marzec".
Zielen cieszy oczy,
wiatr melodię niesie.
W jej rytm serce bije.
Wreszcie nadszedł kwieceń!
W ogrodzie pachnie bez,
rozkwita cały kraj.
Popatrz się kochanie,
co wyczarował maj.
Tobie nie gorąco?
Może bluzę zerwię?
Ja już bez pończoszek.
Upalny ten czerwiec .
W oddali trel kosa
co przysiadł na lipie.
Słodko pachnie kwiatem
najpiękniejszy lipiec.
Ranki juz chłodniejsze,
bardzo ich nie cierpię,
lecz tulisz w ramionach
i szepczesz. „To Sierpień".
Konary umęczone,
ktos kosz jablek niesie.
Dajesz mi spróbować
jak smakuje wrzesień.
Kolorem wita las.
My wciąż latu wierni.
Nie zatrzymasz czasu.
Wita nas październik.
Jakos tak ponuro,
każdy liść już opadł.
Wolę siedzieć w domu
gdy płacze listopad.
Zapalelę w kominku,
Wiesz czemu się trudzę
By nie zamroził serc,
ten kapryśny grudzień.