Drogi panie Księżycu,
Czy coś winna ci jestem,
Że przy bladym twym licu
Włóczę się i wciąż nie śpię?
Kiwasz na mnie swą głową,
Każesz iść w przestrzeń ciemną,
I choć nie jestem sową
Wciąż nie mogę się zdrzemnąć.
Teraz znowu, Księżycu,
Twarz swą pyzatą chowasz
Za chmurką tajemniczą.
Nie chcesz ze mną flirtować?
Tyle już nocy srebrnych
Spędziliśmy tuż obok.
Ty wciąż chłodny, niezmienny,
Gdy podążam za tobą...
Choć urokiem ujmujesz,
Choć mnie ciągle zachwycasz,
Po tej randce się czuję,
Jakbym... spadła z księżyca.
Bo wciąż w okna zaglądasz
Jak zazdrosny kochanek
I chociaż nic nie żądasz
Zasnę pewnie nad ranem.