Słoneczniki pogubiły żółte płatki,
Wypełnione ziarnem skromnie patrzą w ziemię,
Ponad nimi na błękicie białe statki
Dryfujące cicho ku wczesnej jesieni.
Ranki i wieczory znów witają chłodem,
Ptaki rozpoczęły trening przed odlotem,
Zanim piwo zastąpi herbata z miodem,
Naciesz się tych złotych pól ciepłym widokiem
I zachowaj w sercu jasny promień lata.
Może to jedyna rzecz, co się pocieszy,
Kiedy ciemne niebo zacznie rzewnie płakać,
A mgła wszędzie swe firanki znów rozwiesi.
Niech cię grzeje obraz ten jak dobry ogień,
Smutek topiąc, co jesienią często gości,
Kiedy wiatr na polu cicho załka sobie
I przemrozi swoim chłodem aż do kości.
Gdy się w kołowrocie obowiązków zgubisz,
Możesz wierzyć – jesień znów sypnie ich garścią
Hojną tak, że z nią się chyba nie polubisz,
Gdy te pilne sprawy ci nie dadzą zasnąć.
Obraz lata pozostanie twym azylem,
Twoją małą i prywatną wyspą szczęścia,
W której się rozsiądziesz znów na długie chwile,
By ponury czas do lata szybciej przetrwać.