Ćma skrzydłami już trzepocze,
gubiąc pyłek w resztkach ciszy.
Nie chcę odejść całkiem z niczym.
Co mi dasz, nim świt zawita?
Ja nie żądam, tylko pytam.
Nie chcę wiele, trochę złudzeń,
że gdy tylko się obudzę,
raz ostatni zadrży serce
i wykrzyknę.- Jest coś więcej!
Żadnych cudów nie wymagam.
Może jakaś mała flaga,
która wskaże drogę duszy,
zanim ciało śnieg przyprószy.
Mógłbyś, chociaż się uśmiechnąć
bym wiedziała, że znów ciepło
będę czuła na policzkach
i w kolorach stanie ścieżka.