smutną, żałobną pieśnią,
wbijając gwoździe w trumnę,
choć nawet drzewa nie ściął.
Oddechem krew zamraża
i sercu bić zabrania.
Powoli wiezie w nicość,
na lodowatych saniach.
Ominąć wzrok złowrogi
co wbija się jak sztylet,
nie sposób, choć on jeden
to duchów złych w nim wiele.
Niełatwo dostrzec światło,
gdy w oczy ciemność patrzy,
lecz w duszy iskra płonie
i będzie w niej na zawsze.