rycerz godnie tędy szedł,
doznał chwały w wielu bojach,
przelał wiele ludzkiej krwi.
Był to rycerz bardzo sławny,
sławę jego niosła wieść,
jego chwalił lud odważny
i uwielbiał jego też.
Lecz niestety w którymś boju,
stracił rycerz życie swe,
a pochował go wędrowiec,
który tędy właśnie szedł.
Minął wiek a po nim drugi,
rycerz zbudził się ze snu,
poprzez gęsty nawał ziemi
na świat spojrzał dzisiaj znów.
– Wiele dzisiaj się zmieniło,
mniej się leje cenna krew,
świat na lepsze odmieniło,
lecz nam winien wdzięczność lud,
bo to właśnie my rycerze,
tępiliśmy świata bród.
Wzruszył rycerz się do głębi,
w mroku wieków usnął znów,
wiele zim już przeminęło,
zapadł się rycerski grób,
krzyż przełamał się w połowie,
nowy wiek przekroczył próg,
rycerz zbudził się ponownie,
chcąc obejrzeć świat ten znów.
Od tych czasów kiedy walczył,
wszelki zatarł się dziś ślad,
a gdy spojrzał, oczy jego
zalał gęsty potok łez
– żyłem w dawnym, gorszym świecie,
świat piękniejszy dzisiaj jest.
Długo rycerz nie mógł zasnąć,
chociaż bardzo tego chciał,
nic ze świata tego nie miał,
choć największe prawo miał.
Później liście pospadały,
na rycerski płaski grób,
sen rycerza twardy zmorzył,
sen otchłani krwistych mórz.
Zasnął rycerz snem kamiennym,
więcej się nie zbudził już.