o minionych latach,
która z życia miała więcej
i zwiedziła świata.
Której młodość się trzymała,
gdzie znikła i kiedy,
czy Tatarzy najeżdżali,
a może to Szwedzi.
Czy furmanki były pierwsze,
czy też samochody,
jak daleko było chodzić,
do pierwszej gospody.
Chłopczyk przy nich jak przechodził,
taki miły, dobry,
wnet na niego nakrzyczały:
że tak bez dzień dobry?
Gdy dziewczynka przechodziła,
w rączce lalę niosła,
to że chuda, bez dzień dobry,
i mała urosła.
Wtem staruszek się pojawił,
jakiś inny taki,
ma na rękach swych motyle
a nad głową ptaki.
Do pań starszych obu podszedł,
gdy dyskutowały
i już ptaki i motyle,
do nich podfruwały.
Nad głowami staruszek
Ptaki kółka zakręciły,
latały motyle,
nie staruszki rozmawiają
a dziewczynki miłe.
Małym dzieciom teraz żadna,
nauk nie chce prawić,
no bo same rozmyślają,
gdzie się będą bawić.
I zerkają przy tym na bok,
– co to za pan taki,
co na rękach ma motyle
a nad głową ptaki.