słyszę jakby ktoś w niej grał,
wiatr drzewami tam kołysze,
ktoś gdzieś pobiegł i się śmiał.
Dama stoi nad przepaścią
by zakończyć w niej swój żal,
a gdy do niej się przybliżam
odpływają wolno w dal.
Z mgły postacie dwie wychodzą,
potem suną jak we śnie,
chociaż je wyraźnie widzę,
one wciąż nie widzą mnie.
Biała dama znad przepaści
uśmiechnęła do mnie się,
uśmiech damy w mgle się rozmył,
mgła zniknęła jak we śnie.
Gdy się dobrze wsłucham w ciszę
to usłyszę lasu śpiew,
chociaż nie ma tego lasu,
chociaż nie ma już tych drzew.
Kiedy nie chcę słuchać ciszy
wtedy ona sama trwa,
czasem ktoś ją gdzieś usłyszy,
tak jak czasem słyszę ja.