barw nie widzi wcale,
wiele oczu przesłoniętych
patrzy tylko z żalem.
Czy to dobro ucierpiało
w tej odwiecznej walce,
czy to miłość wciąż przepływa
jakby między palce.
Czy to wrona przelatując
z satysfakcją kracze
że gołębi dawno nie ma,
że kruki zobaczę.
Wrona nieba nie zasłoni,
gołąb się ukazał,
gdy nad wroną przelatywał
z oczu ją wymazał.
Zdjąć kotarę, grubą, mocną,
już koniecznie trzeba
aby dostrzec z łzą radości
tu kawałek nieba.
Ja nie wierzę wcale wronie
i widzę oczyma,
że zła siła czarna-marna
a dobra olbrzymia.