a ta cisza graniem trwa,
ten ją tylko może słyszeć,
kto tę ciszę dobrze zna.
Otuleni gwiezdnym kocem,
pośród traw, kwiatów i mchu,
spoglądamy kiedy księżyc,
będzie znów przechodził tu.
To już było późną porą,
kiedy księżyc przyszedł znów
i ułożył się nad wodą,
w kołysance letnich snów.
Czar księżyca tak wyraźny,
jak wyraźny jego blask,
będzie z góry znów spoglądał,
kiedy witał będę brzask.
Teraz sny roztacza błogie,
ukojenia nocy czar
a odblaskiem różowawym,
to miłości nocny żar.
Jeszcze chwilę popatrzyłem,
gdzie nad wodą księżyc był,
gdy na niebie go ujrzałem,
w rękach miałem złoty pył.