Z nieba spadło ostatnie ze stu słońc.<br />
Złamane są dłonie skrzypiących starych drzew,<br />
A rzeka próbuje zrywać się pod prąd.<br />
<br />
Zejdę do jaskiń,<br />
W podziemia się wtopię,<br />
Jak w miękki sen, kojący czerwień ran,<br />
I zniknę na lat dziesięć, sto, lat tysiące,<br />
I przyjdzie mi czekać,<br />
Czekając - spać.<br />
<br />
A z wiosną nową<br />
Drzewami wyrosnę,<br />
Ku słońcu gałęzie rozbudzą me dłonie, <br />
Zazielenię liśćmi oczy już widzące<br />
I włosy rozrzucę na wiatr.<br />
<br />
Spojrzę tam wtedy<br />
Na każde ze stu słońc,<br />
Gdzie jedno jaśniejsze będzie od drugiego.<br />
Powrócą me wilki <br />
Z lasu czterech stron,<br />
A rzeka obmyje z mych stóp podziemny proch.<br />
<br />
I poznasz że ja jestem Fantazją,<br />
Jestem Poezją, <br />
Pięknem, Dobrem, Prawdą.<br />
I poznasz, co straciłeś <br />
Przed laty dziesięcioma, stu, tysiącem lat.<br />
<br />
Zbudujesz mi pomnik<br />
Przyjdziesz z piórem, harfa, maską.<br />
Pokłony bić będziesz.<br />
A ja cię uszczęśliwię. <br />
Oddam się w twe ręce,<br />
Licząc w ciszy serca,<br />
Że tym razem<br />
Zima nie nadejdzie.<br />